Pisałam Wam ostatnio, że nosi mnie twórczo. A zaczęło się jak zwykle niewinnie - postanowiłam spróbować transferu. Już dawno mnie korciło, ale ze względu na 'zapachy' około produkcyjne musiałam poczekać, aż pogoda pozwoli na korzystanie z balkonu, nie odmrażając sobie przy tym paluszków.
Pierwsze próby nie były zbyt udane - blade i rozmyte, ale że przygotowałam sobie sporo obrazeczków, kolejnego dnia walczyłam do bólu, i są. Wyszły całkiem ładnie, więc żal było by ich nie wykorzystać w trochę wyższym celu, niż tylko zamknięcie w pudełku, na dowód swoich transferowych możliwości.
Dlatego z tego co miałam w domu uszyłam saszetki zapachowe, małe, proste, intensywnie pachnące suszoną lawendą, którą zamknęłam w środku. A oto efekt moich poczynań :)
Pomysł z saszetkami przyszedł mi do głowy z potrzeby chwili. Niebawem wybieram się do mojej psiapsiółki na nowe mieszkanko i pomyślałam, że dorzucę jej coś hand made. Mały gadżet do domu, aromatyczny, zrobiony z myślą o niej i o jej zupełnie nowych szafach. :)
Dlatego dwie pierwsze podpisałam imionami, bo są dedykowane do dzieciowych pokoi, a dwie pozostałe dla rodziców w troszkę bardziej romantycznej odsłonie. :)
Powiem Wam w tajemnicy, że tak mi się spodobała zabawa z transferem i efekt końcowy mojej pracy, że nie zamierzam na tym poprzestać. Już powstają kolejne pachnidełka, a w głowie rodzą się nowe pomysły. Pewnie na maszynie było by szybciej, ale nie posiadam. Na razie odurzona intensywnym zapachem lawendy, jadę z tym koksem ręcznie i mam z tego dużo frajdy. :)
Miłego dnia!
Basia
Witaj Basiu czarująco u Ciebie, blog zapowadza się bardzo inspirująco i artystycznie. Ściskam
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa, będzie mi przyjemnie Cię gościć :)
Usuńanielskie i sielskie ozdoby:):)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszedł Ci ten transfer. Muszę kiedyś spróbować tej techniki. Lawendowe zawieszki wyglądają super a przyjaciółka na pewno ucieszy się z prezentu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńdzieki. jeśli nie porwie jej wykonanie, to na pewno powali zapach :)
UsuńŚliczności!!!! Mi transfer za bardzo nie wychodzi, ale pewnie też powinnam sie uprzeć i próbowac do bólu:-) Super pomysł z tymi saszetkami, efekt końcowy jest naprawdę fantastic!!!
OdpowiedzUsuńkoniecznie, tylko uważaj - to wciąga. :)
UsuńJa zanim zrobiłam udany transfer zmarnowałam kilka kawałków materiału, kilka wydruków.Nie poddełam się i coś tam wyszło.Twoje są bardzo ładne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPięknie ci wyszły!!!!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z takimi pachnącymi zawieszkami!
Ja też pierwsze próby z transferem źle wspominam ale po tym jak w końcu mi się udało ,wkręciłam się na maksa ;p
Ciekawa jestem co nam jeszcze zaprezentujesz w tym temacie :)
P.s. Jeśli mogę coś zasugerować-usuń proszę identyfikację obrazkową z komentarzy ;p
UsuńPozdrawiam!
już wyłączone. chociaż nawet nie wiedziałam że coś takiego jest... (i nadal nie wiem, jak widza to inni :)
UsuńSuper! Chyba właśnie się zainspirowałam ;)
OdpowiedzUsuń