poniedziałek, 23 lutego 2015

Kinkiet niestandardowo + proste DiY



Hi !

Dzisiaj wpadam, by pokazać Wam zapowiadane, nowe oświetlenie dodatkowe w moim przedpokoju. Na jednej ze ścian, rok temu, wypuściliśmy kabel, by docelowo podłączyć kinkiet. Niestety do tej pory nie znalazłam nic, co odpowiadało by mojej wizji tej ściany. Zaliczyłam w tym czasie kilka chybionych pomysłów (chybionych z punktu widzenia Pana męża oczywiście :), i wreszcie to niepozorne, proste rozwiązanie uzyskało akceptację i doczekało się realizacji. :)      

Jako, że jedyną funkcją jaką ma spełniać, to funkcja dekoracyjna, wybrałam słabą żarówkę z ozdobnym żarnikiem. Daje przyjemne ciepłe światło, idealne gdy za szklanymi drzwiami sypialni śpią dzieciaki, a ja muszę coś koniecznie wyszperać z szafy. Nie muszę już teraz robić Las Vegas i świecić im po oczach oświetleniem głównym. :)  

Tak więc mam już swój wsporniczek, swój kabelek, żarówkę i kołtun z kabla na ścianie (który akurat nie był planowany, ale po kilku dniach obcowania, dał się polubić :) 





A DiY? To może dużo powiedziane, ale szybciutko pokażę Wam, jak nieco poprawiłam ogólny look tego oświetlenia, by nie wyglądało tandetnie, mimo że wcale drogie nie było. 
Świetnie sprawdził się lakier w spraju - efekt miedzi. 
Zabezpieczyłam przewód taśmą malarską, do środka oprawki również wepchnęłam kulkę z taśmy, by zabezpieczyć miejsce wkręcenia żarówki i zasprayowałam plastikowy element.  
Maskownicę kabla zdemontowałam zupełnie i wolała! :P

Czyż nie wygląda lepiej? :)

...i dla zainteresowanych ogólne koszty:

- kabel z oprawką - ikea  - ok.16 zł
- wspornik drewniany - ikea - 5 zł
żarówka z ozdobnym żarnikiem  - allegro - 37 zł (koszt z przesyłką)
kosztu lakieru nie liczę, bo przy tak minimalnym wykorzystaniu, posłuży również do wielu innych realizacji. :)

Koszt ogólny: 58 zł 




Oszalałam na punkcie tej żarówki, jest niezwykle klimatyczna. Mała rzecz a cieszy. :)
Mam nadzieję, że już niebawem będę Wam mogła pokazać mój 'kinkiet' w szerszym kadrze, gdy ściana zostanie już bardziej dopieszczona. 






Pozdrowienia już prawie wiosenne :P 

B.


piątek, 13 lutego 2015

Szczęśliwy piątek trzynastego


Idę ulicą. 
Za mną drepcze starsza pani w kapeluszu. 
Z krzaków wyskakuje czarny kot i przebiega nam drogę. 
- Niech pani odpuka w niemalowane! - słyszę. 
Drzewa brak, na najbliższej ławce chyba ze trzy warstwy farby. Myślę sobie, może w czoło?, chociaż jeśli założyć, że mój poranny make-up jeszcze się utrzymuje, starsza pani tego też mi nie zaliczy...  No i jak żyć?!? :)


I tak na co dzień spotykam się z przesądami, mniej lub bardziej uprzykrzającymi ludziom życie. I pytam się, po co to komu? By upaprać sobie żakiet plując przez ramię? 
A może, by przynajmniej za niektóre swoje niepowodzenia, móc obarczyć 
te biedne czarne koty lub nieszczęsną datę w kalendarzu?

Ja się wyluzowałam i w nosie mam wszystkie zabobony. I dobrze mi z tym. 
Może tylko kiedyś książkę napiszę na temat przesądów ciążowych, i zbiję majątek ogromny!,  bo w tym wyjątkowym czasie nasłuchałam się ich na prawdę dużo. :P      

Dobrze, już nie zanudzam, bo pewnie tupiecie nóżką :) 
Do sedna!



Piątek trzynastego, który dla mnie w zasadzie jest dniem najnormalniejszym w świecie, dzisiaj, okaże się dniem szczęśliwym (mam nadzieję!), dla jednej z ponad sześćdziesięciu osób, które zgłosiły się do mojej zabawy (ku mojej uciesze oczywiście!).

Serdecznie witam nowych Podglądaczy, dziękuję za każde motywujące do blogowania słowo, 
i wszystkie 'ochy' i 'achy' nad moimi pracami. To uskrzydla - wierzcie mi. :)





Losowanie przebiegło w rodzinnej atmosferze

Moja mała maszyna losująca zwolniła blokadę... 

...i wylosowała Ten jeden SZCZĘŚLIWY los. :)




Moje gratulacje !

Wygraną osóbkę proszę o kontakt na maila w sprawie wysyłki.

A wszystkim, którzy wzięli udział w mojej zabawie

serdecznie DZIĘKUJĘ !




Już po weekendzie kamyki w nowej odsłonie, bądźcie czujni  :) 

A tymczasem życzę Wam Kochani dużo przytulania w dniu jutrzejszym.

XOXO ! 

Basia

czwartek, 12 lutego 2015

Wsporniczek, kabelek i szklana kula


Witajcie! 

Wywiało mnie na dłużej, ale niestety przeziębienia nas pokonały do tego stopnia, że wylądowałam z moim najmłodszym dziecięciem w szpitalu. Na szczęście w chwili obecnej problemy zdrowotne zażegnane, więc wracam do 'żywych'.

Oświeciło mnie właśnie, że bardzo Was zaniedbałam, więc dzisiaj trochę o źródłach światła. Nie o klasyce, a o skandynawskim minimaliźmie, industrialnej prostocie. 

Abażur bez sukienki, podstawy z miedzianych rurek, wsporniczek, kabel wijący się po ścianie i żarówka goła jak Ewa w raju. Pomysły rodem z tych niby chwilowych, praktycznych rozwiązań, co to zazwyczaj zostają na stałe. Takie trochę garażowo - warsztatowe sposoby montowania źródeł światła w strategicznych miejscach.
Też macie takie skojarzenia? 

Szczerze mówiąc, bez względu na genezę, ja pomysł kupuję. :) 



Skąd taki temat? Bo jak się dobrze domyślacie, ja również znalazłam odpowiedni kawałek ściany na ten patent. Wsporniczek już mam, i takie tam inne dupsidła, i wizję przede wszystkim, więc w weekend czeka mnie dłubanie przy prądzie. :) 

Bo wiecie, ja nie z tych, co to czternastego wystają w kolejkach przed knajpami,
 w oczekiwaniu na wolny stolik :) ...ale o tym już KIEDYŚ pisałam.

Wracając do tematu, okazuje się, że to wcale nie musi być zwykły kabel, w parze ze smutną, plastikową oprawką żarówki. Szperając w sieci natrafiłam na wiele niebanalnych materiałów 
i akcesoriów do personalizacji podobnych instalacji świetlnych. 

Sami zobaczcie.


Żarówki z ozdobnym żarnikiem



dizajnerskie oprawy żarówek






przewody we wszystkich kolorach tęczy



i biżuteria dla lamp. Dacie wiarę?!? :)

czyli porcelanowe elementy służące do finezyjnego upięcia kabla 
i uzyskania przy tym pożądanej długości





To by było tyle w temacie jak ze wsporniczka, kabelka i szklanej kuli
 zrobić dizajnerskie oświetlenie funkcyjne. :) 

Co myślicie? Daje radę, czy jednak jesteście zwolennikami lampy z abażurem,
 delikatnie rozpraszającym światło? 


......................................................................................................................


Na koniec przypominam o mojej zabawie. 

Kto ma ochotę przygarnąć 'miasto nocą',
 to dziś jest ostatni dzień by wyciągnąć rączki. :)




Pozdrowionka!

Basia