Od razu sprostuję, że nie chodzi tu o próbę ukrycia zwłok pod osłoną nocy. :) Dzisiejszy tytuł posta mógłby brzmieć 'lubię prace w ogrodzie', ale nie mam ogrodu. Mam balkon, ale tak mały, że niewiele można na nim robić. Z resztą dzisiaj groziło by to urwaniem głowy lub przemoczeniem do suchej nitki. Mimo to, niedziela upłynęła mi pod tytułem 'grzebanie w ziemi'. :) Całe popołudnie spędziłam obcując z roślinnością moją domową, przesadzając, rozsadzając, siejąc i robiąc twórczy bałagan na środku kuchni. Ile frajdy miała z tego faktu moja Pchełka, to tylko ona wie. :) Pisałam Wam już kiedyś, że nie mam ręki do roślin, dlatego był to kolejny dzień 'terapii' i próby zrekompensowania moim roślinkom miesięcy zaniedbań.
Przesadziłam wszystkie rośliny doniczkowe mieszkające pod moim dachem i troszeczkę je odżywiłam. Zebrałam też do kupy ostre papryczki, które wysiałam dwa tygodnie temu. Na dzień dzisiejszy stoją dumnie i jeszcze nie umarły z pragnienia, więc jest progres. :)
Niedawno też wykiełkowały mi pierwsze ziółka i możecie mi wierzyć, że nie zamierzam na tym skończyć. Zgromadziłam pokaźną kolekcję przeróżnych nasionek i jeśli wyrośnie i przeżyje przy mnie przynajmniej połowa z nich, będziecie świadkami mojego prywatnego sukcesu :)
Trzymajcie mocno kciuki, aby w to lato, moją szklarnię wypełnił zapach świeżych ziół!
Trzymam kciuki, jak najbardziej!!!I sama tez zabieram sie za ziolka:-) pozdrawiam goraco!
OdpowiedzUsuńdziękuję. Oby nam ładnie rosło! Zawsze to domowa uprawa, więc zdrowsza. :)
Usuń