Jeszcze niedawno goniłam z aparatem pierwsze promienie wiosny,
a wczoraj za oknem zima znów pokazała swoje najmniej urokliwe oblicze.
Temperatura około zera i śnieg z deszczem nie nastrajają pozytywnie.
Jednak jakiś wewnętrzny bunt przeciw depresyjny kazał mi zająć się czymś,
co odwróci moją uwagę od aury panującej na zewnątrz.
I tak oto zrobiłam sobie ptaszki. :)
Na podobne natrafiłam swego czasu w sieci, kosztowały 69,- sztuka, ale chyba były z kamienia. Moje są z masy papierowej i solnej, i mimo że kosztowały grosze,
prawie nie odbiegają wyglądem od tamtych. :)
Wolę takie trochę bardziej ascetyczne.
Poza tym nie miałam pod ręką małych deseczek więc podstawy zrobiłam z masy solnej.
Teraz stoją dumnie w sypialni i przywołują na myśl ciepły, letni,
wręcz wakacyjny klimat.
Przetrwałam kolejny dzień zimy - cel osiągnięty!
Pozdrawiam,
Basia
Ale fajne! Chyba sobie takie zrobię :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię przegląd twojego bloga - tak jak lubię - od początku :)
Pozdrawiam!
Koniecznie muszę takie zrobić sobie :) chorowałam na takie drewniane, ale kosztują sporo i zawsze żałowałam kasy.....
OdpowiedzUsuń