Tak niewiele trzeba, by korzystając z kilku wolnych dni, naładować akumulatorki. Czasem wystarczy tylko, gdzieś w niedalekiej okolicy, znaleźć swoją ostoję spokoju... Zapomnieć o stercie prania, brudnych garach i warstwie kurzu za komodą. Rozłożyć kocyk na mrowisku i bosą stopą poczuć pierwszą trawę. Wyłączyć telefon, puścić samopas dzieciaki i przestać myśleć. Patrzeć i widzieć, delektować zmysły, ale nie myśleć... Sformatować twardy dysk.
Od lat takim miejscem, gdzie odpoczywam nie ruszając się z miasta, jest niewielka zielona oaza, którą mam niemalże na wyciągnięcie reki. Latem opalam tam blady tyłek oddając się ulubionej lekturze, jesienią spaceruję, a w taki weekend jak ten, mogę zwyczajnie leżeć na kocu i pod osłoną okularów słonecznych, podglądać cierpliwość wędkarzy i niecierpliwość ich żon.
Jako, że jednak nie zawsze lubię patrzeć, jak statystyczny Kowalski topless obraca kiełbaski na swoim grillu, coraz częściej ląduję za ogrodzeniem niewielkiego, przylepionego do tych terenów rekreacyjnych, lokalnego lotniska. Niby trawa tam tak samo zielona, niebo wygląda równie pięknie, a jednak czas jakby zwalnia. Wolno płynące chmury, tańczące wśród nich szybowce, ludzie ptaki i święty spokój...
...i pomimo, że obserwuję je tylko z dołu, mogę to robić godzinami, bo są dla mnie dowodem na to, że można zostawić czasem przyziemne sprawy, unieść się wysoko w stronę słońca, spojrzeć na życie z góry i powiedzieć głośno 'to ja trzymam ster!'.
"Nie mamy skrzydeł by latać, a mimo tego to nasz cel.
Nie chcemy wracać w tyle nie wartych tego miejsc.
Wyżej od świata, gdzie ciszej jest,
życie ma inną treść
...łatwiej o sens i sedno."
Miuosh
Moja majówkowa nieobecność jest dowodem na to, że udało mi się wyciszyć, naładować baterie, nabrać dystansu do pewnych nurtujących mnie spraw i nacieszyć się rodzinką.
Teraz mam zupełnie nową, majową energię w takich ilościach, że mogę się nią dzielić. :)
Buziaki :* Basia