sobota, 29 marca 2014

Namiot - frajda dzieci, spokój rodziców

Za oknem szaro-buro, Ty masz stos prania i prasowania, 
a po domu biegają małe, nudzące się istotki? 
Zbuduj im namiot ! 
Dlaczego? ...bo dzieci je uwielbiają. 
Godzinami potrafią siedzieć w środku przebierając lale 
czy układając z klocków strategię ucieczki przed wrogim plemieniem.

Znajdź ze dwa koce oraz coś na czym można oprzeć konstrukcję 
i pamiętaj o kilku prostych zasadach, a sukces gwarantowany!

Jako baza naszego namiotu idealnie sprawdza się suszarka na pranie, 
jest stabilna, a jak trzeba, można dwukrotnie zwiększyć jego metraż. :)



W środku musi być miękko i przytulnie, dlatego nie żałujemy sobie poduch. 
Powszechnie wiadomo, że ocieplają wnętrze i dają poczucie przytulności, 
a przecież o to, najbardziej chodzi w tej misternej konstrukcji.




Ponieważ mój synek ma dopiero pięć miesięcy i jeszcze większość czasu spędza leżąc, 
starsza siostra zawiesiła na podsufitce całą kolekcję zabawek. 




Potem było już tylko czytanie książek, kulanie się w poduchach i inne zabawy. 
(a ja... na chwilkę zapomniałam że mam dzieci :)




Aaaa, i najważniejsze - namiot musi się 'zamykać'!
Wszelkie kotarki osłaniające wejście mile widziane.
Dzieciaki uwielbiają się chować, a jeśli jest to fajny, przytulny kącik, 
wypełniony zabawkami, to już szczyt marzeń. 

Pamiętacie swoje namioty z dzieciństwa? 
Jest ktoś, kto tego nie robił? ...nie wierzę :)
...


Jeśli macie ochotę zgłębić temat, to zapraszam do Cleo, która wrzuciła ostatnio garść ciekawych inspiracji z namiotem w roli głównej. 
Z resztą to jej post zmotywował mnie, by ofocić dziuplę moich dzieci. :)


Buziaki,
Basia

środa, 26 marca 2014

Transfer, lawenda i nitka w kolorze cappuccino


Pisałam Wam ostatnio, że nosi mnie twórczo. A zaczęło się jak zwykle niewinnie - postanowiłam spróbować transferu. Już dawno mnie korciło, ale ze względu na 'zapachy' około produkcyjne musiałam poczekać, aż pogoda pozwoli na korzystanie z balkonu, nie odmrażając sobie przy tym paluszków.
Pierwsze próby nie były zbyt udane - blade i rozmyte, ale że przygotowałam sobie sporo obrazeczków, kolejnego dnia walczyłam do bólu, i są. Wyszły całkiem ładnie, więc żal było by ich nie wykorzystać w trochę wyższym celu, niż tylko zamknięcie w pudełku, na dowód swoich transferowych możliwości.
Dlatego z tego co miałam w domu uszyłam saszetki zapachowe, małe, proste, intensywnie pachnące suszoną lawendą, którą zamknęłam w środku. A oto efekt moich poczynań :)



Pomysł z saszetkami przyszedł mi do głowy z potrzeby chwili. Niebawem wybieram się do mojej psiapsiółki na nowe mieszkanko i pomyślałam, że dorzucę jej coś hand made. Mały gadżet do domu, aromatyczny, zrobiony z myślą o niej i o jej zupełnie nowych szafach. :)
Dlatego dwie pierwsze podpisałam imionami, bo są dedykowane do dzieciowych pokoi, a dwie pozostałe dla rodziców w troszkę bardziej romantycznej odsłonie. :)


Powiem Wam w tajemnicy, że tak mi się spodobała zabawa z transferem i efekt końcowy mojej pracy, że nie zamierzam na tym poprzestać. Już powstają kolejne pachnidełka, a w głowie rodzą się nowe pomysły. Pewnie na maszynie było by szybciej, ale nie posiadam. Na razie odurzona intensywnym zapachem lawendy, jadę z tym koksem ręcznie i mam z tego dużo frajdy. :)

Pozdrawiam Was ciepło w ten słoneczny poranek :)
Miłego dnia!

Basia

wtorek, 25 marca 2014

Przypływ twórczej energii i wyróżnienia



Przebudziłam się dzisiaj o świcie, wygrzebałam z liści i wyszłam na balkon. Nabrałam w płuca głęboki oddech (bo mówią, że jak porządnie się sztachniecie powietrzem na śląsku, to tak jakbyście pojedli :), i rozpoczęłam kolejny dzionek. Dziesiątki białych kwiatuszków 'zasypały' gałązki mojej śliwy, a waga wreszcie wskazuje kilka pociążowych kilogramów mniej. I pomimo, że Pani wiosna udała się jeszcze na krótką drzemkę, a szalejące od świtu dzieci nie pozwalały na dłuższy sen, od kilku dni odczuwam niewyjaśniony przypływ energii i weny twórczej. Najwyraźniej o tej porze roku nie tylko przyroda budzi się do życia.
Od wczoraj, odurzona rozpuszczalnikiem i suszoną lawendą, uskuteczniam zabawy z igłą i nitką. Brzmi dziwnie? Niech więc to będzie zapowiedź kolejnego wpisu, i tego, co teraz robię. :)

Przy okazji pochwalę się Wam, że mój bardzo młodziutki stażem blog został zauważony i wyróżniony przez Anię z Anzulka Home. Aniu, bardzo Ci dziękuję za to wyróżnienie.


„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Szczerze mówiąc, przez chwilkę zastanawiałam się, co mam z tym fantem zrobić, bo to jedna z tych zabaw, które wywołują u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony 'gest' promujący młode blogi i próba wzajemnego poznania się lepiej, z drugiej strony zabawa typu łańcuszek, które to wywołują u mnie wysypkę. Jednak z oporem i małymi zmianami, przyjęłam wyzwanie.

Na początek wyróżnię kilka świeżych i godnych uwagi blogów, a przy okazji ludzi, którzy za nimi stoją. Nie jedenaście a sześć, bo akurat tyle na chwilę obecną mam w pamięci, i z krótkim opisem, byście wiedzieli co w nich lubię najbardziej. (kolejność przypadkowa :)


miejsce gdzie stare tapicerowane meble dostają skrojoną na miarę, nową skórę, a dzięki Małgosi, trochę świeższą duszę. Istna klinika dr Szczyta dla mebli. :) ale tam nie tylko o meblach rzecz jasna... Lekkie pióro i nieposkromione skróty myślowe, które nigdy nie wiadomo gdzie doprowadzą autora. :) Pozdrawiam Cię ciepło Małgoś


dwa magiczne miejsca i dwie utalentowane babeczki, których twórczość szyciowa, dedykowana przede wszystkim dzieciom, sprawia, że dorosły człowiek ma ochotę przenieść się z powrotem w beztroskie lata dzieciństwa. Śliczne materiały, dbałość o detale - na prawdę dobra robota Dziewczyny! :)


dla mnie jest to przede wszystkim miejsce pachnące drewnem. (mimo, że nie brakuje w nim również tkanin :) Naturalne, minimalistyczne, a zarazem piękne dekoracje, tworzone przez autorkę bloga, można nie tylko podziwiać na klimatycznych zdjęciach, ale również nabywać w jej sklepiku. Uwielbiam przedmioty tworzone z pasją, bo są prawdziwe i niepowtarzalne, a twórcom takich rzeczy wróżę sukces i dużą satysfakcję z tego co robią.


autorka pisze o swoim blogu: 'Ekstremalnie naturalnie o bardzo naturalnych sytuacjach, choć czasami w wersji extreme'. Dla mnie to zbiór przemyśleń na tematy, które w zasadzie dotyczą wszystkich, ale są tak wpisane w naszą codzienność, że rzadko je zauważamy, jeszcze rzadziej się nad nimi zastanawiamy, i prawie wcale się o nich nie rozmawia. Jakże bliski jest mi sposób postrzegania pewnych spraw przez autorkę, jednak sama nie ubrałabym tego w słowa tak trafnie jak ona.


faktycznie baśniowe miejsce - magiczne, romantyczne, nietuzinkowe. Wcześniej śledziłam dom Kasi na Deccorii, a teraz zupełnie przypadkiem trafiłam na pachnącego jeszcze nowością bloga, i zostaję, bo Ona nie da nam umrzeć z nudów. :) Ciekawe wnętrza, w których niewątpliwie widać kobiecą rękę i... wylęgarnia królików. Kolejne godne uwagi rękodzieło dedykowane dzieciom, a pożądane przez wszystkich. :)


A teraz szybciutkie odpowiedzi na Twoje pytania Aniu.

1.Dlaczego zdecydowałaś/-eś się pisać bloga? 
bo chcę udowodnić sobie i innym, że można! 
...że można, być żoną, matką i kobietą pracującą, a przy tym wszystkim nie rezygnować z kreatywnych przyjemności i do tego jeszcze znaleźć czas, by ładnie je 'oprawić' i pokazać światu :) 

2. Mam słabość do... 
słodkości ... i szpilek (tych, które z krawiectwem niewiele mają wspólnego :)


3. Kawa czy herbata? 
kawa, koniecznie świeżo mielona z mlekiem


4. Morze czy góry? 
morze, lubię moczyć tyłek i zabawy w piasku :P


5. Co uważasz za swoją największą wadę? 
bałaganiarstwo, (ale mocno nad tym pracuję :)


6. Mój ulubiony film to... 
oj, dużo by wymieniać. Ale pierwszy na myśl przyszedł mi film 'Catch Me If You Can' (Złap mnie jesli potrafisz) 
z Tomem Hanksem i Leonardem Dicaprio. Chyba najbardziej go lubię za zaradność życiową głównego bohatera. :)


7. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa? 
wczasy z rodzicami pachnące grzybami. dużo wtedy zbieraliśmy. 
Do dzisiaj uwielbiam grzyby... zbierać i jeść oczywiście :)

8. Czy wierzysz w przeznaczenie? 
hmmm... wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu, a wszystkie nasze wybory kształtowane są przez okoliczności, ludzi i sytuacje w których akurat się znajdujemy. Ale to nasze wybory, i w dużej mierze sami decydujemy jak ma wyglądać nasze życie.


9. Wakacje aktywnie czy na leżaku? 
najlepiej pół na pół :) 


10. Co chciałabyś/-byś w sobie zmienić?
patrz pkt 5 :)


11. Jazda na rowerze czy bieganie? 
rower

To tyle. Nie oczekujcie jednak pytań ode mnie, bo wiem, że to taki mały złodziej czasu. ;) Spożytkujcie go lepiej na kolejną interesującą publikację. Z resztą i tak najwięcej dowiemy się o naszych ulubionych blogerach, śledząc uważnie ich wpisy i czytając między wierszami. 
Jeśli chcecie banerek Liebster Blog - częstujcie się. 
Przerwałam łańcuszek? Być może. Ale za to swoje wyróżnienia rozdałam. :)

Pozdrowionka!
Basia

piątek, 21 marca 2014

Witaj wiosno!

"Wiosna - cieplejszy wieje wiatr,
wiosna - znów nam ubyło lat..." 

eh, lat niestety nie, ale zdecydowanie ubyło wierzchniego ubrania. Dziś termometry na śląsku wskazują prawie 20C, wczoraj ok.17C i to jest dowód na to, że Pani wiosna już jest i rozgościła się na całego. Nie astronomiczna, nie kalendarzowa, tylko ta zielona, słoneczna i 'głośna' od śpiewających ptasiorków.
Wczoraj z moimi pisklętami wyruszyłam na spacer w poszukiwaniu oznak wiosny. Już nie pierwszych, (bo zima w tym roku wyjątkowo nas oszczędzała, więc te 'pierwsze' już dawno za nami), lecz tych drugich i następnych, i tych najpiękniejszych.
Dzięki tej wycieczce ja zyskałam parę fajnych fotek pt. wiosna 2014, mój salon kilka 'bogatych' gałązek mirabelki (których w mojej okolicy jest wyjątkowo dużo), a Pchełka otarte kolano, bo wywinęła orła za pierwszym zakrętem. 
Cóż - nie pierwszy, nie ostatni raz. :)

Tak teraz prezentuje się wiosna w moim domu


Po kilku wariantach aranżacji, finalnie całości dopełnił papier pakowy, który uwielbiam za jego kolor i prostotę. 

 A może by tak włożyć jeszcze ten wiosenny obrazek w ramę?  


hmmm... to ja jeszcze pobiegam z wazonem po domu, a Wy rzućcie okiem jak wygląda wiosna na (moim) osiedlu.



Uwierzycie, że wszystkie te zdjęcia zrobiłam wokół domu, na przeciętnym blokowisku? 
Jest moc! ...i wiosenny power. :)
Też to czujecie?



Basia


wtorek, 18 marca 2014

Żurek w chlebku


Dzisiaj krótki post o wnętrzach, a konkretnie o wnętrzu chlebka. :) Okazuje się, że takie śliczne garneczki ma w sprzedaży pobliska piekarenka i mój A. przyniósł je dziś rano, gdy wyskoczył po buły. Od razu przypomniały mi się stare, dobre czasy i kilka smacznych, rozgrzewających dań, pałaszowanych w góralskich chatach. Nie będzie przepisu na żur, bo nie posiadłam jeszcze receptury idealnej, za to wrzucę Wam kilka fotek naszego obiadu, co by Wam smaka narobić strasznego. 


Po szybkiej analizie, czy moja wiosenna dieta zniesie taką ilość białego pieczywa, pochłonęłam całą zawartość. Cudem zdążyłam ofocić ten jakże prosty a jednocześnie niecodziennie podany posiłek i wierzcie mi bądź nie, ale fajnie jest czasem zjeść w domu obiad po którym nie trzeba zmywać. :) 


Kapie Wam ślinka? :) 

Basia.


niedziela, 16 marca 2014

Grzebanie w ziemi



Od razu sprostuję, że nie chodzi tu o próbę ukrycia zwłok pod osłoną nocy. :) Dzisiejszy tytuł posta mógłby brzmieć 'lubię prace w ogrodzie', ale nie mam ogrodu. Mam balkon, ale tak mały, że niewiele można na nim robić. Z resztą dzisiaj groziło by to urwaniem głowy lub przemoczeniem do suchej nitki. Mimo to, niedziela upłynęła mi pod tytułem 'grzebanie w ziemi'. :) Całe popołudnie spędziłam obcując z roślinnością moją domową, przesadzając, rozsadzając, siejąc i robiąc twórczy bałagan na środku kuchni. Ile frajdy miała z tego faktu moja Pchełka, to tylko ona wie. :) Pisałam Wam już kiedyś, że nie mam ręki do roślin, dlatego był to kolejny dzień 'terapii' i próby zrekompensowania moim roślinkom miesięcy zaniedbań. 
Przesadziłam wszystkie rośliny doniczkowe mieszkające pod moim dachem i troszeczkę je odżywiłam. Zebrałam też do kupy ostre papryczki, które wysiałam dwa tygodnie temu. Na dzień dzisiejszy stoją dumnie i jeszcze nie umarły z pragnienia, więc jest progres. :) 


Niedawno też wykiełkowały mi pierwsze ziółka i możecie mi wierzyć, że nie zamierzam na tym skończyć. Zgromadziłam pokaźną kolekcję przeróżnych nasionek i jeśli wyrośnie i przeżyje przy mnie przynajmniej połowa z nich, będziecie świadkami mojego prywatnego sukcesu :)


Trzymajcie mocno kciuki, aby w to lato, moją szklarnię wypełnił zapach świeżych ziół!


Pzdr! Basia

sobota, 8 marca 2014

Mężczyznom wstęp wzbroniony

Kochane Babeczki!


Czasy się zmieniają... Nie wiadomo kiedy, stałyśmy się kobietami w spodniach, walczącymi o równouprawnienie. Odnosimy sukcesy na płaszczyznach zawodowych i z dużą swobodą potrafimy rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Między innymi to, daje nam niezwykłą satysfakcję i siłę, by jeszcze lepiej i z większym impetem dbać o nasze rodziny, naszych mężczyzn oraz czerpać dużo radości z bycia matką i współczesną panią domu. Zręcznie czerpiemy z doświadczeń mam i ich mam, filtrując je na potrzeby dzisiejszych realiów. 
To sztuka. 

Biegniemy z czasem, postępem i osiągnięciami, dlatego tak ważne jest, by w tym wszystkim nie zaniedbywać siebie. W dobie pędzącego świata, nie zapominajmy jak twarzowo nam latem w zwiewnej sukience, jak dobrze smakuje popołudniowa kawa i małe ploteczki w towarzystwie przyjaciółki, lub jak bardzo potrafi relaksować, trochę dłuższa niż zwykle kąpiel czy wieczór z ulubioną książką. Nie pozwólmy, by za sprawką 'polityki' Gender nazywano nas rodzic-1/rodzic-2 zamiast 'matka' i z uśmiechem dziękujmy, gdy przepuszczają nas w drzwiach. Nie rezygnujmy z małych przyjemności, bo to właśnie one dostarczają nam energii do codziennego działania. 

Cieszmy się z bycia KOBIETĄ! :)



Książki ze zdjęć Wam nie polecę, bo nie czytałam. Poradniki o relacjach damsko-męskich są dla mnie ciężko strawne, ale pomyślałam, że fajnie wkomponuje się w moją sesję z okazji dzisiejszego dnia. :) Za to na deserek, moje Panie, będzie odrobina niekalorycznych, subtelnych, iście kobiecych wnętrz. Delektujcie się...


(źródło)                                                                                   (źródło)
(źródło)                                                                                         (źródło)                        
              (źródło)                                                                            (źródło)

...bo chyba wszystkie marzymy o tym, by w domu mieć jakiś kąt tylko dla siebie. Ostoję spokoju i relaksu. Chociaż miałby to być tylko, wyłącznie nasz, najwygodniejszy na świecie fotel. :) 





środa, 5 marca 2014

Przechowywanie w pokoju dziecka - cz.2

KSIĄŻKI

Wyeksponuj w dziecięcym pokoju książki. Taka wystawka będzie dużo praktyczniejsza od rzędów pluszowych zabawek łapiących kurz. W strefie dziecka coraz częściej widuje się nieco odmienne ustawienie książek na półkach, od tego klasycznego grzbietami do przodu, gdyż piękne wydania literatury dziecięcej aż proszą się by wyeksponować ich kolorowo ilustrowane okładki. Nic tak nie zachęci naszych malusińskich do czytania, jak ulubione bajki na wyciągnięcie rączki. (nie zapominajmy oczywiście, że mowa o jeszcze nieczytających samodzielnie dziabągach, więc tu mój apel do rodziców: czytajcie swoim dzieciom!, bo do zbawiennych efektów czytania od najmłodszych lat nie muszę chyba nikogo przekonywać. :)


Ja do ekspozycji książek wykorzystałam dębową półkę kuchenną. Dzięki rowkom przeznaczonym do wystawek talerzy idealnie sprawdza się w tej roli, zapobiegając zsuwaniu się książeczek. (swoją drogą, uważacie że powinnam ją przemalować na biało? Wszystkie meble w tym pokoju są białe i tak się zastanawiam...)
Ale oczywiście ze Skandynawii napływa do nas ogrom inspiracji i półek przeznaczonych właśnie do organizacji książek. Tutaj znajdziecie również materiał o tym jak pomysłowo można wykorzystać w tym celu proste i niedrogie kuchenne półeczki na przyprawy. :)


(źródło)                                                                                   (źródło)                                                                              (źródło)

ZABAWKI

Wróćmy jeszcze do tematu zabawek, który rozpoczęłam tutaj
Oszczędzaj swój czas i cierpliwość swojego dziecka przechowując jego zabawki i pluszaki w dużych koszach czy pojemnikach. Dziecko świetnie sobie radzi ze szperaniem i odnajdywaniem tego co chce, a ten kto ma w domu wystawkę na meblach czy regałach wie, ile czasu zajmuje każdorazowe układanie jej po zabawie, a samo przekonanie do tego dziecka graniczy z cudem. 


 (źródło)                                                         (źródło)                                                         (źródło)                                                         (źródło)

W naszych kontenerkach mamy podział na kategorie i staramy się pilnować porządku. W jednym są zabawki (jak ja to nazywam) zewnętrzne, typu piłki, foremki, łopatki w innym pluszaki czy cała kolekcja gumowych zwierzątek, tak czy siak wrzucenie wszystkiego do pojemnika jest szybsze i zdecydowanie łatwiejsze dla małego dziecka. Z czasem nauczy się sprzątania po sobie, ale zacznijmy od czegoś prostego, nie wymagając od maluszków zapędów perfekcyjnej pani domu. :)


To samo dotyczy wszechobecnych drobiazgów w dziecięcych pokojach. Zabawki z jajków niespodzianków, kredki, mazaki czy dziewczęce ozdoby do włosów, to wszystko można ulokować w mniejszych pojemnikach. Masz dzieci, to prawdopodobnie masz też całkiem fajne, zamykane puszki po mleku modyfikowanym lub herbatkach. Wykorzystaj to. Wystarczy okleić czy pomalować, oznaczyć jakimiś symbolami lub rysunkami by ułatwić dziecku identyfikację i gotowe. Ja właśnie pracuję nad kilkoma do pokoju córci, więc pochwalę się dopiero jak skończę. :)

Jeśli nie, kup coś z szerokiej gamy pojemników dostępnych na rynku. Dla dziecka, pozbieranie małych zabawek do takiego pojemniczka, jest równie szybkie, jak rozsypanie ich na podłodze.
Zadbajmy o to, by czas sprzątania po zabawie nie był dłuższy od niej samej, bo nie na tym polega dzieciństwo. :)



Na koniec jeszcze trochę się powymądrzam. :)

JEŚLI ZALEŻY CI NA KAŻDYM CENTYMETRZE POWIERZCHNI DO PRZECHOWYWANIA W STREFIE TWOJEGO DZIECKA PAMIĘTAJ:

-> regularnie przeglądaj odzież swojego dziecka. Dzieci szybko rosną, więc systematycznie pozbywaj się rzeczy za małych by zrobić miejsce na te większe.

-> od czasu do czasu przeglądaj zabawki.  Jeśli są zepsute to napraw (o ile się da), jeśli już nic im nie pomoże – wyrzuć, a te z których dziecko już wyrosło oddaj lub sprzedaj. Pamiętaj, że są dzieci których rodziców nie stać na zabawki, które u Ciebie już tylko się kurzą.

-> korzystaj z worków próżniowych jeżeli masz potrzebę przechowywania długoterminowego lub zwyczajnie, stosując do przechowywania ubrań sezonowych, zwłaszcza zimowych. Worki zabezpieczą ubranka Twojego dziecka, a co najważniejsze zmniejszą o ponad połowę ich objętość. Pamiętaj tylko, żeby odzież była wcześniej uprana i w miarę starannie złożona.

*************************************************

Moi Drodzy, wiem że swoimi zapiskami ameryki nie odkryłam, ale wiem też, jak ciężko jest młodym rodzicom zorganizować przestrzeń zwłaszcza na małym metrażu. Więc a nóż-widelec ktoś znajdzie coś dla siebie. A ja? Hmmm… jeszcze bynajmniej nie czuję się specjalistką w dziedzinie organizacji, więc jeśli ktoś z Was ma jakieś ciekawe patenty na dziecięcy twórczy ‘bałagan’, napiszcie, chętnie się czegoś nauczę.


Pozdrowionka,
Basia