wtorek, 25 listopada 2014

Choinka inaczej - czyli szczypta inspiracji gdy brak aparatu



Hello! 

Jakby mi ktoś powiedział, że na chwilę przed świętami zostanę bez aparatu, to postukałabym się po czole.
Ale ja tak właśnie mam. Kiedy zakładam sobie plan,
(a tym razem jest to plan konieczny do wykonania przed końcem roku),
to wtedy zawsze znajdzie się ktoś, bądź coś, co moje plany pokrzyżuje. 

Mój Nikon wylądował właśnie w serwisie z diagnozą
uszkodzonego obiektywu, i ma w nosie fakt, 
że adwent, że metamorfozy w domu, że święta... :/

Pozostaje mi jedynie liczyć, że Pan serwisant szybko upora się z usterką,
i zdążę jeszcze ofocić rybę na wigilię. 
(pod warunkiem, że ten sam Pan serwisant nie skasuje mnie jak za zboże, 
i na wyżej wymienioną rybę będę sobie mogła pozwolić :) 

A tymczasem, w ramach alternatywy dla wpisów przygotowywanych z użyciem aparatu, mam dla Was szczyptę zassanych z sieci inspiracji,
z 'drzewkiem' świątecznym w roli głównej. 




Choinka inaczej. - niestandardowa, minimalistyczna, skandynawska...
ale symbolika zawsze ta sama,
może tylko forma nieco prostsza i czasem bardziej ECO. :) 

Ja w tym roku też chciałabym, zgodnie z zasadą *less is more*, ograniczyć trochę ilość świątecznych ozdób i ich kolorystykę, 
za to klimat budować światłem. 



Pa, pa, Kochani! 
Basia 






wtorek, 18 listopada 2014

Kamykowa sowa


Hu -Huuu! Hu - Huuu!!

Jak Wam się podoba Pani Sówka? :) 

To mój najnowszy kamykowy projekt. Ciekawy efekt jesiennej nostalgii, połączony z nadmiarem przemyśleń i bardzo indywidualnym zamówieniem. 
Sama sowa podpatrzona gdzieś w sieci, bo jak widzicie moja kreska wymagała wsparcia. :) 
Ale polubiłam ją w tej swojej niedoskonałości. Bo czy sowa może być niedoskonała? 
Wszak to symbol mądrości i rozwagi. :) 

Dlatego bardzo interesuje mnie jedna rzecz... 




Jak wiecie swoje obrazki zazwyczaj podpisuję. 
Ten podpisu nie ma, bo tak być musiało. 
Jednak mam kilka pomysłów na sygnowanie tej dostojnej, opierzonej postaci. :)

A czy Wam, gdy ją zobaczyliście, przyszło do głowy jakieś krótkie, aczkolwiek wymowne określenie, którym mogłabym podpisać swój najnowszy obrazek z kamykowej kolekcji?

Jestem bardzo ciekawa Waszych pomysłów.




Jesień zaczyna pokazywać pazurki. 
Najpiękniejsze kolory już opadły i wtopiły się w podmokły grunt, 
by obnażone drzewa mogły nas straszyć, gdy zdecydowanie za wcześnie zapada zmrok. 

Cóż, zima już puka w okienko, czas wyciągnąć czapkę z dużym pomponem 
(takie lubię najbardziej :)

Trzymajcie się ciepło! 

Basia





środa, 12 listopada 2014

Stare nie znaczy gorsze

Jak Wam minął weekend moi Drodzy?  
U mnie dużo się działo, i bynajmniej nie biegałam po stolicy z zamiarem spalenia tęczy. :) 




Raczej mam na myśli zmiany w salonie. 
Wreszcie wymieniłam część mebli na pożądaną biel, a drugą część - czekają metamorfozy,
 nad którymi intensywnie pracowałam za drzwiami mężowego garażu. 
Szlifowanko, malowanko... Wróciłam zmęczona, mocno zakurzona i szczęśliwa. 
Bo nic mnie tak nie cieszy, jak tego typu prace i ich namacalne efekty. :) 

No co ja za to mogę, że taki zboczeniec meblowy jestem? 
Że wolę 'odkurzyć' stare, niż kupić pachnące nowe. 
Że chce mi się przy tym dłubać, inwestować czas i energię, by potem 
cieszyć oko niepowtarzalnym egzemplarzem. 
By w swoim otoczeniu łączyć stare i nowe, i uczyć się odnajdywać idealny balans. 
By czerpać z jakości tych pierwszych i adaptować je na potrzeby współczesnych trendów. 
Nie do przesady oczywiście, bo na antyki mnie nie stać, a u szweda bywam częściej 
niż ustawa przewiduje. 
Ale tak dla smaczku, dla personalizacji wnętrza...





Może te kilka migawek z moich weekendowych poczynań 
przysporzy mi paru kibiców wśród Was, lub chociaż sporadycznych trzymaczy kciuków :)
żeby praca sprawnie szła i żebym mogła Wam pokazać więcej takich obrazków 
i szerszych kadrów:  




Buziole!

Basia

piątek, 7 listopada 2014

Kuchenny kącik w jesiennym kadrze


Z moją kuchnią jest tak: 

Niby miejsce dla nas nowe, bo przeprowadziliśmy się niespełna półtora roku temu, 
jednak cała zawartość starej kuchni przeprowadziła się razem z nami. 
Wówczas ze względu na czas, a przede wszystkim na ograniczony budżet, z bólem serca musiałam porzucić urządzanie całkiem nowej, wymarzonej rodzinnej kuchni, na korzyść innych pomieszczeń, które wymagały nakładu finansowego i natychmiastowej interwencji. Dlatego tak niechętnie, a właściwie wcale, nie dzielę się z Wami jej kątami. 
Jak to mówią - 'nie ma się czym chwalić'. :) 
Po nowym roku planuję mały lifting mojej kuchni, więc może wtedy 
będzie godna by zaistnieć w sieci. :P 

Dzisiaj pokażę Wam jeden jej kącik. 
Kącik, który jako jedyny jest widoczny z pozostałej części mieszkania. 
Trzymam tam owoce, wszystkie zioła, które przywędrowały na jesień z balkonu i inne 'przydasie' niezbędne do aromatycznych obiadków i jesiennych przetworów.






A przetwory, które tak wdzięcznie pozowały do zdjęć, 
już zamieszkały w mojej małej mieszkaniowej spiżarni. 
Tak, tak! Mój mąż został ostatnio bohaterem w swoim domu i wreszcie doczekałam się niewielkiego, ale jakże potrzebnego miejsca na nasze zimowe zapasy.
Teraz muszę tylko stanąć na wysokości zadania i sukcesywnie zapełniać półki. :)





Udanego weekendu Wam życzę!

(zwłaszcza, że dłuższy niż zwykle :)

Basia


wtorek, 4 listopada 2014

Nie zamiatam liści pod dywan.


Witam Was Kochani po dłuuuugiej przerwie!

Ostatni czas był dla mnie bogaty w stres, trudne decyzje, rozczarowania, całą masę obowiązków i codzienne szaleństwo, okraszone jesiennymi przeziębieniami. 
Jak myślicie, co gorsze? zajadanie tego czekoladą, czy zapijanie winem? 
Ja wiem tyle, że ani jedno, ani drugie nie pomaga. 

Nie myślcie, że w tym całym chaosie zapomniałam o Was i o blogu. Przez ten czas zgromadziłam troszkę dokumentacji fotograficznej, by podzielić się z Wami kilkoma poczynaniami, zwłaszcza tymi z moich wnętrz. Niestety zawsze gdy obiecałam sobie zasiąść wieczorem do kompa, zasypiałam w locie na poduszkę, lub marnowałam czas wlepiając tępe spojrzenie w sufit i szukając sposobu na uleczenie świata. 

Na szczęście, w porę dostałam w twarz na opamiętanie i powoli wracam na właściwy tor.
 I pewnie już w tym roku nie będę rzeźbić w dyni, za to zamierzam zrobić radykalne jesienne porządki w domu i w życiu, by nowy rok zacząć z czystą kartą i otwartym umysłem.




Do poczytania wkrótce!

WRÓCIŁAM! :)

Basia