Witajcie Kochani.
Dzisiaj przybywam do Was z garścią świątecznych kadrów. Tych po wigilijnych, lub tych
przed sylwestrowych jak kto woli. To tylko kilka dni pomiędzy jednym a drugim, a tak bardzo potrzebnych, by odpocząć po napiętym terminarzu świątecznych spotkań.
Jest spokojniej, luźniej. Mimo że pracuję, mam wrażenie, że nikt poza mną tego nie robi.
i tak jak co dzień odpalam radio, i po raz dziesiąty mogę słuchać kawałka o reniferze
z czerwonym nosem. Na drogach prawie pusto, telefon w biurze milczy.
Ludzie funkcjonują na zwolnionych obrotach i jakoś częściej się uśmiechają. Mają czas...
Może to zasługa spożytego w nadmiarze świątecznego ponczu, a może faktu, że ich jedynym dylematem teraz, jest wybór sylwestrowej kreacji.
Nie istotne, mi to nie przeszkadza.
...no i te świąteczne piżamowe poranki. Mogę się tak snuć po domu do południa.
Bez celu. Ocierać się o futryny jak kot. Z kawą w ręku. Podglądając dzieciaki.
i w sumie dobrze, że stoję po drugiej stronie obiektywu, przynajmniej nie jesteście skazani
na widok mojej osoby saute, w o dużo za dużej różowej piżamie. :P
Bardzo chciałam Wam podziękować za wszystkie świąteczne życzenia, które pojawiły się tutaj na blogu i na mojej skrzynce. Za pamięć i wszelkie przejawy sympatii, jakie od Was dostaję. Nie muszę chyba mówić, że cieszy mnie każdy, nawet najmniejszy sygnał,
że ktoś tutaj jest, że czyta, ogląda, zostawia ślad. Dzięki wielkie. :*
Basia